sobota, 18/5/2024 | 8:02 CEST
You are here:  / Edukacja i Nauka / Metoda 9 – długie tłumaczenia

Metoda 9 – długie tłumaczenia

post by related

related post

Dość ciekawą sprawą, jeśli chodzi o naukę angielskiego, są tłumaczenia. Chodzi mniej więcej o to, że szukasz sobie tekstu w języku polskim i próbujesz tłumaczyć na język angielski. Nie mam tutaj na myśli tego, co pisałem wcześniej o czytaniu po angielsku lub o portalu lang-8.com. Tam były tylko proste, krótkie teksty do pisania. Tutaj sprawa wygląda inaczej.

Znajdujesz jakiś dłuższy tekst, np. jakiś artykuł z dobrego bloga i próbujesz go tłumaczyć. Od razu mówię, że taka nauka poprzez zabawę w tłumacza jest już raczej dla zaawansowanych osób. Nowicjuszom nie polecam tego sposobu, bo mogą oni dojść do takiego stanu umysłu, w którym to stwierdzą, że nic nie potrafią po angielsku i mogą się w ten sposób zrazić dość poważnie do nauki języka angielskiego. A nie o to przecież chodzi. Gdy już masz jakiś poziom, to możesz sobie na to pozwolić.

Opiszę Ci teraz jak to wygląda u mnie. Wchodzę na moje ulubione blogi i szukam interesujących wpisów. Uruchamiam taki wpis w przeglądarce, uruchamiam edytor tekstu i w ten sposób mogę już tłumaczyć. Korzystam przy tym z różnych zasobów sieci, np. wspomniany już diki.pl, bo czasami zdarza się, że nie rozumiem jakiegoś słówka, zwłaszcza tych fachowych i technicznych.

Taką naukę rozkładam na kilka dni tzn. nie tłumaczę od razu całego tekstu tylko stopniowo, przez kilka dni. Gdybym chciał to zrobić w jeden dzień, to musiałbym poświęcić cały swój czas, nie robiąc przy tym nic innego (a na to nie mogę sobie pozwolić). Poza tym, po kilku godzinach tłumaczenia odczuwałbym zwyczajne zmęczenie.

Takie tłumaczenie ma wiele zalet. Po pierwsze, nawet jeżeli nie przetłumaczysz tekstu poprawnie to i tak dzięki niemu nauczysz się mnóstwo nowych słów i wyrażeń. Po drugie poćwiczysz samo tłumaczenie – taka umiejętność zawsze Ci się może przydać – szczególnie jeżeli w swojej pracy zamierzasz wykorzystywać lub wykorzystujesz już język angielski. Po trzecie, czujesz naprawdę dużą satysfakcję, że przetłumaczyłeś bez pomocy innych kilka stron tekstu.

Do tej pory przetłumaczyłem już kilkanaście artykułów i nie zamierzam na tym poprzestać. Warto także dodać, że tłumaczenie takich artykułów powoduje, że zapamiętujesz naprawdę wiele nowych słówek, które przydadzą Ci się w życiu w najmniej oczekiwanym momencie. Szczególnie ma to zastosowanie w przypadku produktów spożywczych.

Zazwyczaj, np. na batonach czy maśle oraz innych towarach, które nadają się do spożycia można znaleźć kilka wersji językowych, które pokazują z jakich składników jest produkt. „Udało” mi się kiedyś trafić na taki produkt, który nie posiadał polskiej wersji językowej. Jest to bodajże nawet niezgodne z prawem, gdyż każdy produkt powinien mieć polskie oznaczenia. Pomijam to.

Uznałem, że będzie to dobra okazja do powtórki angielskiego i słownictwa związanego z żywnością, zwłaszcza, że kilka dni wcześniej tłumaczyłem artykuł, w którym było wiele przydatnego słownictwa, które mogłem teraz zastosować (a tłumaczyłem artykuł o zaletach zdrowotnych truskawek). Jak się okazało wiele rzeczy udało mi się z tego zapamiętać i nie miałem żadnych problemów z przetłumaczeniem słówek, które znajdowały się na etykiecie kupionego przeze mnie produktu.